poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 7

I trusted you ... I do not know if it's good

* Laura

    Ten dzień akurat spędziłam na plaży. Powoli wracał mi ten sam radosny charakter, styl i cała ja, ale jeszcze nie do końca. Teraz ogarnęłam jak dawno nie byłam na plaży. Siedziałam w cieniu pod drzewem gdy inni byli w wodzie. Nie miałam na nic innego ochoty, pisałam piosenkę. Nagle z nikąd wziął się Ross.
- Hej, co robisz? - spytał.
- A nic takiego...
- Na serio? :D 
- Tak... - oczywista nie prawda! Ale jak miałam mu ją pokazac?
- Dobra nie naciskam...idziesz pływac? 
- No...jasne. - odłożyłam zeszyt i poszłam w kierunku wody, nagle się zatrzymałam i krzyknęłam - Ross!
- Ja nic nie ruszam!!! - blondyn odskoczył od zeszytu.
- Hahah, taa jasnee. - poszlismy do wody. Siedziałam chyba z 2 godz. ;___; 

* Ross

     Nadchodził wieczór. Ja i Laura zostalismy trochę dłużej na molo gdy reszta ( R5 - bez Ross'a i Ell ) była już w domu. Bylismy bardzo głodni więc zaproponowałem jej jedzenie. 
- Lubisz meksykańskie jedzenie? - zapytałem.
- No nawet... - zabrałem ją do knajmy " Tralala"  ( XDDDD - od aut. ) 
     Skończylismy około 23. Wracając do domu zobaczylismy na pustej drodzę jedno, jedyne auto - obce. A w nim...Rydel. Związaną i uwięzioną. 
- Jedź, teraz! - krzyknęła Laura, poczulismy adrenaline i ruszylismy szybko za nimi. 
    Byłem w furii! Po pierwsze chciałem już spac a musze gnac za jakąs tępą dzidą która porwała mi siostrę! Niestety zgubiłem ich przy skrzyżowaniu. Pojechali przed czerwonym i zniknęli w ciemnosci. 
- Nie zatrzymuj się...- szepnęła Lau, była moją podswiadomoscią.
Na czerwonym wystartowałem, jechałem szybko gdy nagle na maske wpdała jakas postac. 
     *Krzyknąłem, wciskając hamulec. Sylwetka grzmotnęła o szybę z przeraźliwym hukiem. 
Odróchowo z całych sił skręciłem kierownicę w prawo. Autem zarzuciło tak mocno, że wpadło w ruch wirowy. Postac sturlała się i zniknęła pod maską. 
Wstrzymując oddech, scisnąłem rękami kierownicę, aż mi pobladły kostki. Zdjąłem nogi z pedałów. Samochód szarpnął i zamarł. 
    Kilka metrów dalej siedział skulony facet i obserwował mnie. Wcale nie wyglądał...na rannego.
    Był ubrany cały na czarno i zlewał się z ciemnoscią, więc niewiele mogłem dojrzec. Starając się rozróżnic jego rysy, dopiero po chwili spostrzegłem, że miał na twarzy kominiarkę. 
    Wstał z ziemi i zbliżył się do samochodu. Naparł rękami na okno od strony kierownicy. Nasz widok połączył się przez otwory w kominiarce. Jego oczy zabłysły złowrogo.  Znów walnął w okno, aż zadrżała szyba między nami. 

    Kiedy ponownie uruchomiłem silnik, usłyszałem okropny metaliczny trzask. Przerażony zobaczyłem , jak drzwiczki pomału się wyginają. Facet...wyrywał je z zawiasów. 
- Ross! Błagam zrób cos! - krzyczała Laura. 
    Musiałem odpalic silnik. Moment później wybił szybę. Złapał mnie za ramię, a raczej wbił się w nie paznokciami. Próbowałem zżucic tą łape ale samochód odpalił i odruchowo nacisnąłem gaz, ruszylismy z wielką prędkoscią. Koles po czasie się poddał, pusił moje ramię i potoczył się w gęstą trawę. 
- Ross...i co teraz?! 
- Nie wiem, cieszę się, że jestesmy chociaż razem. - mimo wszystko się usmiechnąłem. 
- Tak, tak. Ale jak wrócimy?
- Nie wiem.
- A wiesz co? Może skupmy się na Rydel. - oparła głowę o szybę.
   Po jakis 30 km dojechalismy do małego miasteczka, zero zasięgu -,- . Zajechalismy do spożywczaka. 
- Uważam, że taka gwiazda jak ty nie powinna się tu pojawiac... - szepnęła do mnie Lau.
- Gwiazda gwiazdą. W dupe tu zasięg. Zero zasięgu! Nie wiedzą pewnie nawet co to YouTube! - weszlismy do srodka.
kupilismy najbardziej potrzebne rzeczy, teraz trzeba gdzies przenocowac. Jechalismy tak jeszcze z 1o minut i napotkalsmy aleje domów, zapukałem do pierwszego lepszego. Wiece kogo tam spotkałem? Ocho, teraz się posracie normalnie! Moją BABCIE!
- No. Nie. Wierze. - powiedziałem na jej widok.
- Och Rosus! Skąd ty tu? W dodatku z dziewczyną...- mrugnęła do mnie.
- To nie to co myslisz...możemy przenocowac? 
- Nie możecie...musicie! - zaprosiła nas do srodka. 
    Dostalismy ogromną kolacje i musiałem spac z Laurą w jedym łóżku ( mi pasowało ;3 ) chodzilismy oboje po całym pokoju próbując złapac zasięg. 
- Dupa! - zaklnęła Laura. 
- Spokojnie misiu...
- Misiu??
- ... .... ..... już idę! - zbiegłem na dół. 
    Około 12 poszlismy spac, boje się, że juz nie odnajdę Delly ;c 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
WAŻNE! SŁOWA PODKRESLONE W ROZDZIALE - JEST TO TEKST ZKOPIOWANY Z KSIĄŻKI " SZEPTEM " AUTOR : BECCA FITZPATRICK . POŻYCZYŁAM PONIEWAŻ IDEALNIE PASUJE MI DO RODZIAŁU :) . 
A TERAZ NA SERIO ;3 Dziękuje za każde komy <33 Rozdział 8 niebawem :3 

1 komentarz: