"-You are my angel
- Your ... I always. "
*Laura
Wstałam na tyle wczesnie, żeby na spokojnie ogarnąc co się wydarzyło ostatniej nocy. Po pierwsze jakis facet, którego Ross nazywał " Tępą Dzidą " wpadł nam na maskę auta, Rydel porwano, sam Bóg wie gdzie, a teraz jestesmy u babci Lynch o której Ross nawet nie wiedział. Wspaniale. Chwile później zadzwonił do mnie telefon.
- Laura? Do cholery! Gdzie ty jestes?! - krzyczała Vanessa.
- U babci Ross'a.
- A tak na serio?! - opowiedziałam jej całą historię.
- Zadowolona? - spytałam na koniec.
- Zadowolona... biedna Rydel. Zajdę do Lynch' ów i im wszystko powiem, żeby się nie stresowali.
- Ok. To czesc. - rozłączyłam się.
Po chwili zobaczyłam, że blondyn nie spał i raczej słyszał całą rozmowę.
- Ładnie to tak? - oburzyłam się.
- Ale co jak?
- No, że podsłuchiwac.
- Podsłuchiwac?! Kobieto, dzwonek mnie budzi a ty gadasz tak głosno, że...że
- Że??? Sugerujesz, że mówię ze głosno?
- Nie, tak głosno to nie. Ale trochę...dobra, jedziemy szukac Delly.
Zjedlismy sniadanie, pożegnalismy się i pojechalismy. Ledwo sobię wyobrażałam kolejny dzien z Ross'em, ale musiałam z nim teraz byc. Czemu? Bo jadę z nim w jednym aucie i jakbym teraz wysiadła to dojdę do domu za tydzień albo dwa. A po drugie, że jego siostra zaginęła...nie, nie zaginęła, została porwana! I muszę go wspierac. Wyjechalismy z miasta i wyjechalismy na jakąs lesną drogę, po wczorajszym mogę szczerze przyznac, że się lekko boie.
- Laura... - czy on mi czyta w myslach?
- Ta...
- Boisz się. - no żes, żeczywiscie czyta!
- Skąd wiesz...?
- Widzę to...w twoich oczach... - czego on się znów naczytał?
- Ross...opowiedz mi o tym...jak mnie uwięziłes w piwnicy, proszę.
- Laura...chyba obiecalismy sobię, że zapomnimy o tym? - popatrzył mi w oczy.
- Wiem...przepraszam.
- Ale mogę ci powiedziec co się działo kiedys.
- No dobrze, słucham...skup się na drodzę! - krzyknęłam, bo nie patrzył na drogę tylko w moje oczy.
- Więc wspominałas, że mnie znasz z przeszłosci. No i gdy miałem te 13, 14 lat, mieszkałem w tym Moonwalk, ty w sumie też, wydarzyła się ta cała sytuacja z morderstwem. Zabili mi w tedy dziewczynę...- załamał mu się głos. Tak, z tego co pamiętam to na prawdę ją kochał. - I...ja i Riker, bylismy w tedy w lesie. Mielismy ognisko, mielismy znaczy, że znajomi, ona, ja i Riker. Byłem młody i głupi, ponieważ zacząłem w tedy pic. Więc nasi znajomi poszli po więcej alkoholu. Ja za to z bratem poszlismy w krzaki...raczej nie muszę mówic czemu. - Zaprzeczyłam ruchem głowy. - No i ona sama została przy ognisku...i...ja to...to...- łzy poleciały mu po policzku. To co zaraz powie raczej jest straszne. - Ja widziałem...jak umiera. Chciałem jej pomóc, ale mielismy umowę, obiecałem jej, że jak któres z nas będzie w tego typu niebezpieczeństwie i temu drugiemu zagraża życie mamy nie ratowac, ale uciekac i biec po pomoc. Musiałem uciekac, obiecałem jej. Spełniłem jej życzenie, umiechnęła się do mnie, a zaraz po tym...ten jebany szatan wbił jej tasak w głowę! - zatrzymał się na poboczu.
Oskarżyłam go bardzo pochopnie. Od początku myslałam, że to on to zrobił, że to wszystko przez niego! A on? On chciał jej pomóc z całego serca, ale obiecał. Oddała życie za niego.
- Ross...przykro mi, nie wiedziałam.
- Bo niby skąd, prawda. - usmiechnął się smutno.
Przez dalszą drogę nie rozmawialismy. Nie powiedział czemu mnie zamknął ale ta historia mi na dzis starczy. Próbowałam dodzwonic się do Rydel...odebrała jakas szmata!
- Gdzie jest Rydel szmato!!? - poczułam zdziwiony wzrok Ross'a.
- Szmato? Jeszcze raz a...
- A nie zobacze Rydel. - dokończyłam.
- Domyslna.
- Gdzie jest RYDEL!!?
- Niedaleko. - rozłączył.
- Jaka...
- Sciera. - dokończył Ross.
Przez chwilę pomyslałam i wpadłam na pomysł! Gdy zgubiłam Van w sklepie zsciągnęłam apke na telefon. Mogłam znalesc jej telefon ( Delly ) !! Była 10 km dalej. Jechalismy tak szybko jakby auto miało z tyłu dopalacze xD . Widac naprawdę mu zależało, co ja gadam?! To jego siostra!
*Ross
Nie ogarniam! Aplikacja mówi, że jest dosłownie obok, nawet jakby w nas! Rozglądałem się gdy Laura cos zobaczyła. Pokazała cos pod autem. Kucnąłem i zobaczyłem, że zastałem autem nad jakims otworem. Odjechałem kawałek dalej.
- Lau...umiesz prowadzic? - zapytałem.
- Oczywiscie. - oddałem jej kluczyki i wsiadła. Wiedziała co szykuje.
Po paru próbach otworzyłem ten cholerny otwór. Było tak ciemno, że jakby tam był murzyn...to po prostu wtapia się w tło.
- Kopsnij latarkę. - rzuciłem do Laury. Po chwili zobaczyłem Rydel.
To, co teraz się działo było jedynie przez adrenaline moją i Lau. Nawet nie wiem kiedy wziąłem Delly na ręcę, wsoczyłem do auta a Lau dostała takiego spida, że po 5 minutach minelismy 10 km. Rydel była bardzo osłabiona więc nie zadawałem pytan. Powoli zapadał zmrok. Zajechalismy pod dom babci Lynch.
- Rydel...zobaczysz babcie. - pusciłem jej oko, a ona się usmiechnęła.
Po godzinie Rydel i Laura spały jak zabite ja za to opowiadałem wszystko babci, później zadzwoniłem to rodziny opowiadając wszystko i mówiąc, że wrócę jutro. Poszedłem spac.
Obudziłem się i ogarnąłem, że jest już 11:47 !? Wow, trochę późno. Rydel za to jeszcze spała a Laura jadła sniadanie, dołączyłem się. Zapytałem jak się spało, niestety miała koszmary. Około 13 dopiero wyjechalismy. Mijając skrzyżowanie popatrzyłem na Laurę a ona na mnie, przypomniał nam się ten wieczór. Ciekawe czy ta Tępa Dzida dalej gdzies tu czycha. Po około dwóch godzinach bylismy w domu. Przyniosłem Delly do jej pokoju, musiała odpocząc. Gdy juz prawie wychodziłem, złapała mnie za rękaw i powiedziała.
- Spij ze mną dzis...
- Oczywiscie. - nie musiała mnie długo prosic.
Umyłem się i przebrałem w piżame - składającą się z dresów. Napisałem do Laury sms'a .
" I jak? Doszłas do domu? Gadali cos? "
Gdy za prosbą, trochę niecodzienną, zamykałem okno w pokoju Rydel dostałem sms zwrotny.
" Tak, tak. Jestem już w pokoju :) Powiedziałam im, że pogadam z nimi rano bo jest już późno. Pap i DOBRANOC <33 "
Z grzecznosci odpisałem również " Dobranoc " i położyłem się do łóżka. Przytuliłem się do siostry. Miałem z nią taką więź, inną niż z bracmi. Im mogłem powiedziec o problemach z dojrzewaniem czy cos, a jej? Jej wszystko. O szkole, dziewczynach, snach, koszmarach, problemach. A czasem to ona żaliła się mnie. Jestem o dwa lata młodszy, ale my jestemy jak bliźniacy, tylko, że innej płci i wiekiem też inni. Niestety ;c .
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Haha, napisałam! Mam nadzieje, że mi się udał, i że jest fajny. Ja uważam, że wyszedł nudny. Ale piszcie przeżycia w komentarzach...pap <33
Świetnie że Rydel jest uratowana:)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział