" In the darkness there is little light. "
Tego dnai było naprawdę ładnie, siedziałam sobię w moim pokoju i grałam na komputerze. Na uszach miałam słuchawki i słuchałam muzyki. Ogólnie gdy jestem sama nie lubiłam słuchac na słuchawkach bo nie słyszę co się dzieje wokół. Tego dnia jednak zrobiłam inaczej, a to był błąd. Przez otwartę okno jak się okazało wtargnął On i zkręcił mi kark, umarłam.
- Laura! - obudziłam się.
- Ah, boże! Vanessa? O chwała, ja żyję!
- Tak, to był sen, a raczej koszmar. - miała racje. Byłam cała zalana potem, drgałam i byłam nawet lekko zapłakana, wspominałam, że po tym co się kiedyś wstało mam koszmary? Tak. Więc się nie zdziwicie.
- Zgadłaś. - wstałam i poszłam pod prysznic, choc była dopiero 4:00 nad ranem
Nie patrząc na to co jem, zjadłam śniadanie i wyszłam do szkoły. Został już tylko tydzień do wakacji! ^^ W szkole zastałam mało uczniów bo do rozpoczęcia lekcji zostało dopiero pół godziny. Za to spotkałam kogoś który wzbudził we mnie zainteresowanie. Ale i tak mi kogoś przypominał. Jak widac szczęście i tak mi dopisywało, podszedł do mnie.
- Hej, wiesz może jak nazywa się ta rudera? - zapytał.
- Słucham? Rudera? Jakbyś nie wiedział, jest to...- przerwał mi.
- Tak, tak. - pomachał ręką i dodał nabijającym się głosem naszej dyrektorki - Jest to przecie najlepsza szkoła w mieście! Żadnej lepszej nie znajdziesz w Los Angeles, aniołku.
- Hmmm, skoro wiesz, że tu chodzisz to po co pytasz o nazwę?
- Dobra, nie to nie. Narazie. - odszedł. Czy straciłam u niego jakiekolwiek szansę? Raczej tak.
Zaczęły się lekcje, pierwsza to była wychowawcza. Chłopak który mi się nawet podobał doszedł teraz do naszej klasy. Nasza wychowawczyni przedstawiła go ale była coś dziwnie nie spokojna.
- Proszę pani, coś się stało? - zapytałam.
- Tak. Właśnie chciałam wam coś powiedziec...
- To niech pani daje...- odezwał się jakiś z tyłu.
- Ostatnio w tym lesie przy naszej szkole, znazeziono ciało naszej koleżanki z klasy - Ann. - boże...my wszyscy myśleliśmy, że po prostu jest chora.
- O kuźwa...- skomentował Daniel - taki jeden z klasy.
- Daniel! - wkurzyła się nauczycielka i mówiła dalej - Znaleziono również chłopca z innej klasy. Ostatnim razem ich widziano w tedy gdy do naszej szkoły przyszedł taki mężczyzna...
Spojrzałam na Ross'a - okazało się, że tak ma na imię. Miał dziwny wyraz twarzy...nagle przypomniało mi się skąd ja go znam. Taki sam wyraz twarzy miał gdy uciekał pare lat temu z lasu....
~~~~~~~~~~
Wiem, wiem, wiem. 1 rozdział miał byc za tydzień, a ten i tak jest w dodatku krótki. No ale 2 będzie jak wrócę i na pewno dłuższy. Papapa, do soboty :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz