niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział 4

 " Boy, you're crazy! " 

Ross : 

    Laura, Laura, i jeszcze raz - Laura! Skąd do jasnej cholery Laura w moim domu?! Nie to, że jej nie lubię, no ale jak się do wie o naszej tajemnicy to całkowicie PRZEJEBANE! Nie no, ja nie mogę! 
- Laura...hej. - przywitałem się. 
- Hej Ross - uśmiechnęła się. 
- O czyli już się znacie jak widzę. - wtrąciła jej mama. 
- Tak...my chodzimy razem do klasy. Przyjaźnimy się. 
- Tak właśnie. 
   Zjedliśmy jakąś specialną kolacje. Rodzice rozsiedli się w salonie, Rydel i Ellington poszli grac na Play Station, Riker zaczął się uczyc bo marzył o studiach, a Rockiego nawet nie było. Ja za to z Laurą poszedłem na góre. Nie wiedziałem co robic, więc dałem jej po oglądac moje zdjecia z dzieciństwa. 
- Aż tak Ci się to podoba? - zagadłem. 
- Serio? Oczywiście! Byłeś uroooczy. 
- Mmmm, wiem. - przybliżyłem się trochę. 
- Ross...co ty robisz? - spytała cicho.
- Tylko to czego pragniesz...
- Ja niczego nie pragnę! 
- Jestem w twoich snach...- przyczepiłem ją do ściany. 

Laura :

    Jezu, on jest jakiś szalony! Nigdy nie był w moich snach, ale koszmarach - jak najbardziej! Ale jakoś dziwnie powoli ustępowałam, nie mogłam nic zrobic. Jego atrakcyjny miętowy oddech, jego ciepłem bijące ciało i te boskie perfumy. Po prostu już uległam. 
- Wiedziałem. - szepnął i zaczął mnie całowac. 
Jakoś w końcu trochę rozsądku we mnie powróciło, i odczepiłam się od niego. 
- Co robisz? - zapytał.
- Tak nie może byc, co my robimy. 
- Całujemy się?
- -,- 
- Dobra nie to nie, ale jesteś zbyt atrakcyjna sorry. - wyszedł. Ja? Atrakcyjna? Te słowa jakoś nigdy nie współgrały ze sobą. 
- Ross...no weź... - pobiegłam za nim, naprawdę nie wiem czemu.
     Widziałam dosłownie w ostatniej sekundzie jego ciało, wszedł do pokoju Riker'a. Podeszłam bliżej, nasłuchiwałam. Tak,tak. Nie powinnam.
- Riker...stary. Ona cos wie.
- Ona? Niby skąd? - zapytał starszy.
- Ona wie, że to my mieszkalimy w tym miasteczku...
- Kurde... - zapukałam. - Proszę! 
- Sorry chłopcy, że przeszkadzam.
- Nie, nie. Nic się ie stałoo...- machnął ręką Ross.
- Chciałam z wami porozmawiac. 
- Dobra...
- Okey...gdzie się urodziliscie? - zapytałam.
- W Littleton. 
- Gdzie mieszkaliscie? - i znowu.
- W Littleton. - odpowiedział tym razem Riker.
- Chyba pomineliscie Moonwalk's. - spojrzeli na siebie.
- Skąd o tym wiesz?! 
- Widziałam was. - usłyszałam otwierane drzwi, ujrzałam Rockiego a potem poczułam straszny ból głowy. Zapamiętałam jedynie słowo " Przepraszam " niestety nie wiem kogo...
~~~~~~~~~~~~
Rozdział 4!!! Następny zapewne w czwartek  bo ostatnie już dni szkoły ^^ .  5 będzie dłuższy bo będzie więcej akcji ;) to do zoba :* oraz zapraszam na mojego bloga...o mnie. XDDDD
muffinek-lynch.blogspot.com

1 komentarz: